Jakiś czas temu skończyłam trzecią różę z kolekcji. Haftowało się bardzo przyjemnie, uwielbiam takie hafty, chociaż czasami męczą backstitche i zmienianie kolorów co kilka krzyżyków :) Backstitche robię zwykle na bieżąco, bo chyba bym nie dała rady zrobić wszystkich na raz, po zakończeniu krzyżyków.
Kilka fotek podczas pracy:
Widzicie tę gałązkę z prawej strony? W pewnym momencie okazało się, że muszę ją całą spruć... Zaczęłam ją wyszywać o kratkę za nisko... i tak sobie spokojnie jechałam w górę... A potem zaczęłam płatki róży, no i coś mi się nie zgadzało.... brr.... kilka godzin w plecy...
Jednak skończyłam :) Efekt końcowy, na desce do prasowania:
Mam już trzy róże, wszystkie oprawione w ramkach. Cały tryptyk w następnym poście :)
Piękna, najpiękniejsza z wszystkich DFEA :)
OdpowiedzUsuńCzekam na cała trójkę :)
Que preciosidad de flores!!!!!!!!!! Besitos desde Canarias.
OdpowiedzUsuńPrzepiękne różyczki :)
OdpowiedzUsuńPiękne te róże, kuszą mnie niesamowicie ale narazie muszę ciągle je odkładać. Podoba mi się w nich kolorystyka wyglądają jak żywe. Współczuje Ci prucia znam już ten ból -ja swoją ostatnią gafę sprułam całą i też masę czasu mi zajęło to. Pozdrawiam serdecznie:-)
OdpowiedzUsuńPrzepiękna róża. Z przyjemnością zobaczę wszystkie trzy razem :)
OdpowiedzUsuńCudowna róża i jakie świetne kolorki.
OdpowiedzUsuń