Wróciłam z pielgrzymki rowerowej :) Niezwykłe doświadczenie... nogi bolały, inne części ciała też (kto jeździ na rowerze, wie, co mam na myśli), jednak pielgrzymka była warta włożonego wysiłku. Myślę, że to nie był ostatni raz, kiedy pielgrzymowałam na rowerze.
Dokończyłam haftowanie różyczek, efekt końcowy bardzo mi się podoba. Może kolory nie są idealne... Niestety, w oryginalnym schemacie podane były tylko kolory muliny Anchor. Musiałam poradzić sobie dopasowując zamienniki DMC i Ariadny. Mimo to haft bardzo ładnie się prezentuje :) A mnie coraz bardziej ciągnie do haftów na lnie...
Czas mnie goni, zaczynam pracę nad nowym haftem. Będzie to prezent na 25 rocznicę ślubu cioci i wujka. Niedługo pochwalę się efektami pracy :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz