Oprawiłam słodką choinkę z Salu u Kasi. Zdążyłam jeszcze przed świętami i posłużyła mi do ozdoby "słodkiego kącika" - miejsca na szafce, gdzie mam puszki z kawą i skrzyneczkę z herbatą oraz w sezonie świątecznym pojemnik z pierniczkami.
Słodko i świątecznie :)
Strony
▼
czwartek, 28 grudnia 2017
środa, 27 grudnia 2017
Kwiatowy rok - grudniowa gwiazda betlejemska
W ferworze przedświątecznych i świątecznych zajęć miałam niewiele czasu na haftowanie, tym bardziej, że kończyłam wcześniejsze projekty. Właściwie to w tej chwili nie mam żadnego rozpoczętego haftu - jestem z siebie dumna :) Muszę tylko oprawić te skończone.
Na wyzwanie u Kasi znalazłam malutki wzorek, który też nieco zmodyfikowałam do swoich potrzeb. Powstała taka oto świeczka w świątecznej oprawie:
W tym roku pójdzie do szuflady, ale mam zamiar zrobić z tego haftu karczochową bombkę :)
A tak wyglądają wszystkie moje prace na wyzwanie "Kwiatowy rok":
Na wyzwanie u Kasi znalazłam malutki wzorek, który też nieco zmodyfikowałam do swoich potrzeb. Powstała taka oto świeczka w świątecznej oprawie:
W tym roku pójdzie do szuflady, ale mam zamiar zrobić z tego haftu karczochową bombkę :)
A tak wyglądają wszystkie moje prace na wyzwanie "Kwiatowy rok":
środa, 20 grudnia 2017
TUSAL 2017 - grudzień
W przedświątecznym czasie pokazuję mój słoiczek już w świątecznej odsłonie:
Skończyłam dwa hafty, na razie niestety nie są w "formie", aby je pokazać :) Pochwalę się po świętach :)
Skończyłam dwa hafty, na razie niestety nie są w "formie", aby je pokazać :) Pochwalę się po świętach :)
wtorek, 5 grudnia 2017
Sal z choinką #2 - finał
Skończyłam choinkę z salu u Kasi kilka dni temu. Miałam pewien pomysł na wykorzystanie tego haftu, ale niestety nie wypalił... Dlatego na razie prezentuję choinkę bez oprawy, jeszcze pomyślę, co mogę z nią zrobić. Mam nadzieję, że Kasia zaliczy mi wykonanie zadania :)
Zaczęłam też nowy projekt:
Zaczęłam też nowy projekt:
niedziela, 19 listopada 2017
TUSAL 2017 - listopad
Z jednodniowym opóźnieniem pokazuję mój słoiczek - na razie napełniają go niteczki z choinki:
Ogarnęłam się trochę z pracą, napisałam szkolną biurokrację. Teraz czekają mnie sprawdziany, które jak zwykle zbiegają się w jednym terminie we wszystkich klasach. Jak widać - w mojej pracy zawsze jest co robić :)
Ogarnęłam się trochę z pracą, napisałam szkolną biurokrację. Teraz czekają mnie sprawdziany, które jak zwykle zbiegają się w jednym terminie we wszystkich klasach. Jak widać - w mojej pracy zawsze jest co robić :)
wtorek, 14 listopada 2017
Sal z choinką #1
Uczestniczki SAL-u u Kasi chwalą się postępami, przyszła więc pora na mnie. Moja choinka rośnie od dołu, bo tak najbardziej lubię wyszywać.
Niestety, z braku czasu (dowalili nam ogromną biurokrację w szkole - pomoc psychologiczno-pedagogiczna, tak dla wtajemniczonych) zdjęcia robione na szybko przy sztucznym świetle:
Haft jest super, wyszywa się go bardzo szybko i przyjemnie. Trochę pokombinowałam z kolorami, dobierałam zamienniki z moich zapasów. Backstitche wyszywam trochę na wyczucie, bo w schemacie nie do końca potrafię rozróżnić, o jaki kolor chodzi.
Na dziś tyle, zmykam pisać dostosowania metod i form pracy w załącznikach do kart indywidualnych potrzeb ucznia :(
Niestety, z braku czasu (dowalili nam ogromną biurokrację w szkole - pomoc psychologiczno-pedagogiczna, tak dla wtajemniczonych) zdjęcia robione na szybko przy sztucznym świetle:
Haft jest super, wyszywa się go bardzo szybko i przyjemnie. Trochę pokombinowałam z kolorami, dobierałam zamienniki z moich zapasów. Backstitche wyszywam trochę na wyczucie, bo w schemacie nie do końca potrafię rozróżnić, o jaki kolor chodzi.
Na dziś tyle, zmykam pisać dostosowania metod i form pracy w załącznikach do kart indywidualnych potrzeb ucznia :(
wtorek, 31 października 2017
Znowu wygrałam candy!
Tym razem w Lawendowa Kraina Robótek :)
Oto, co wczoraj do mnie dotarło:
A teraz będę się chwalić z bliska :)
Coś dla ciała:
Wspaniałe hafciarskie "przydasie": błękitna kanwa, kanwa plastikowa, wielokolorowa mulina DMC (fantastyczna!) i tasiemki z uroczymi napisami, a także zestaw do haftu z sową:
I jeszcze kilka śliczności - zakładka i bransoletka w pięknym opakowaniu:
Aniu, bardzo dziękuję!! Jestem zachwycona, prezenty są cudowne!!
Oto, co wczoraj do mnie dotarło:
A teraz będę się chwalić z bliska :)
Coś dla ciała:
Wspaniałe hafciarskie "przydasie": błękitna kanwa, kanwa plastikowa, wielokolorowa mulina DMC (fantastyczna!) i tasiemki z uroczymi napisami, a także zestaw do haftu z sową:
I jeszcze kilka śliczności - zakładka i bransoletka w pięknym opakowaniu:
Aniu, bardzo dziękuję!! Jestem zachwycona, prezenty są cudowne!!
czwartek, 26 października 2017
Kwiatowy rok - październikowy storczyk
Lubię storczyki, chociaż nie jestem jakąś specjalistką w ich uprawie. Obecnie mam dwa - mój pierwszy, który dostałam kilka lat temu od brata na dzień kobiet, i drugi, który kupiłam na promocji w markecie. Ten od brata właśnie kwitnie:
Poszukiwałam małego wzoru, który pasowałby do słonecznika z poprzedniego miesiąca, jednak znalazłam większy. Bardzo mi się spodobał, więc go zrobiłam, chociaż jeszcze nie wiem, co z nim zrobię:
A filiżanki dostałam na imieniny :)
I jeszcze storczyk żywy i haftowany, razem:
Jak Wam się podoba?
Ciekawe, jakiego kwiatka wymyśli Kasia w listopadzie :) Oby nie chryzantemy... :)
Poszukiwałam małego wzoru, który pasowałby do słonecznika z poprzedniego miesiąca, jednak znalazłam większy. Bardzo mi się spodobał, więc go zrobiłam, chociaż jeszcze nie wiem, co z nim zrobię:
Bardzo przyjemnie się go haftowało :)
Okazuje się, że mam storczyki jeszcze w innej formie, na taśmie dekoracyjniej:
I jeszcze storczyk żywy i haftowany, razem:
Jak Wam się podoba?
Ciekawe, jakiego kwiatka wymyśli Kasia w listopadzie :) Oby nie chryzantemy... :)
sobota, 21 października 2017
TUSAL 2017 - październik
Trochę z opóźnieniem, bo wczoraj i dzisiaj byłam na warsztatach z robienia pomocy dydaktycznych.
W słoiczku zrobiło się trochę różowo, bo haftuję storczyka na kwiatowe wyzwanie :)
W słoiczku zrobiło się trochę różowo, bo haftuję storczyka na kwiatowe wyzwanie :)
sobota, 14 października 2017
Ptaki i bzy #5
Ostatnie dwa tygodnie miałam tak "na wariackich papierach". Najpierw - jakaś paskudna awaria internetu - mój operator twierdził, że to wina routera, który ma jakiś błąd... wychodziło na to, że codziennie musiałam na nowo konfigurować router... I tak przez tydzień. Później była wichura ("Ksawery") i nie miałam prądu. Prąd wrócił, internet nie. Kolejny tydzień walki z routerem i operatorem. Jak na razie - od trzech dni mam internet bez przerw. Oby tak dalej!
Po drugie - zachciało mi się robić kartkówki, więc przez ostatni tydzień ciągle coś sprawdzałam :)
Po trzecie - pomagam mojej dawnej uczennicy, teraz już studentce, w nauce hiszpańskiego, bo chce go wziąć jako drugi język na studiach.
Po czwarte - w końcu się zmobilizowałam i raz w tygodniu jeżdżę na basen.
Aha, i jeszcze samochód mi zaczął wariować...
Także tego...
Przechodzę do rzeczy. Dawno nie pokazywałam mojego głównego haftu, ale cały czas coś tam przy nim robiłam. Obiecałam, że będzie ptaszek:
I całość:
Zdjęcia upiększają nożyczki z biscornu - prezenty z wygranego candy :)
Po drugie - zachciało mi się robić kartkówki, więc przez ostatni tydzień ciągle coś sprawdzałam :)
Po trzecie - pomagam mojej dawnej uczennicy, teraz już studentce, w nauce hiszpańskiego, bo chce go wziąć jako drugi język na studiach.
Po czwarte - w końcu się zmobilizowałam i raz w tygodniu jeżdżę na basen.
Aha, i jeszcze samochód mi zaczął wariować...
Także tego...
Przechodzę do rzeczy. Dawno nie pokazywałam mojego głównego haftu, ale cały czas coś tam przy nim robiłam. Obiecałam, że będzie ptaszek:
I całość:
Zdjęcia upiększają nożyczki z biscornu - prezenty z wygranego candy :)
środa, 27 września 2017
Kwiatowy rok - wrześniowy słonecznik oraz wygrane CANDY
Dziś będzie dużo mam się czym chwalić :)
Najpierw całoroczna zabawa u Kasi. We wrześniu towarzyszył nam słonecznik. Wyszyłam sobie mały hafcik, który docelowo ma być zawieszką do kluczy. Poczekam z jej zrobieniem, bo chcę zawieszkę dwustronną - zrobię na niej kwiatek z października :) Mam nadzieję, że Kasia wybierze taki, żeby mi pasował.
Słonecznik wygląda tak:
Pogoda nie sprzyjała dobrym zdjęciom, tym bardziej, że dysponuję tylko telefonem...
A teraz sprawa numer dwa - wygrałam CANDY - pierwszy raz w życiu! Radość sprawiła mi sama wygrana, a prezenty, które otrzymałam od Doriss przerosły moje oczekiwania. Dziś dostałam przesyłkę, pełną cudowności, w moim ulubionym niebieskim kolorze, w dodatku każdy drobiazg pięknie zapakowany.... Zresztą, zobaczcie:
Nagroda główna - wzór do haftu + koraliki:
Coś dla ducha i coś dla ciała:
Fantastyczne prezenty własnoręcznie wykonane przez Doriss:
Oraz "przydasie":
Doriss, jeszcze raz BARDZO DZIĘKUJĘ!
Najpierw całoroczna zabawa u Kasi. We wrześniu towarzyszył nam słonecznik. Wyszyłam sobie mały hafcik, który docelowo ma być zawieszką do kluczy. Poczekam z jej zrobieniem, bo chcę zawieszkę dwustronną - zrobię na niej kwiatek z października :) Mam nadzieję, że Kasia wybierze taki, żeby mi pasował.
Słonecznik wygląda tak:
Pogoda nie sprzyjała dobrym zdjęciom, tym bardziej, że dysponuję tylko telefonem...
A teraz sprawa numer dwa - wygrałam CANDY - pierwszy raz w życiu! Radość sprawiła mi sama wygrana, a prezenty, które otrzymałam od Doriss przerosły moje oczekiwania. Dziś dostałam przesyłkę, pełną cudowności, w moim ulubionym niebieskim kolorze, w dodatku każdy drobiazg pięknie zapakowany.... Zresztą, zobaczcie:
Nagroda główna - wzór do haftu + koraliki:
Coś dla ducha i coś dla ciała:
Fantastyczne prezenty własnoręcznie wykonane przez Doriss:
Oraz "przydasie":
Doriss, jeszcze raz BARDZO DZIĘKUJĘ!
czwartek, 21 września 2017
niedziela, 10 września 2017
Candy urodzinowe
Z pewnością znacie Kasię, prowadzącą bloga "Krzyżykowe szaleństwo" - organizatorkę wielu zabaw, wymianek, w których zdarzyło mi się brać udział. Obchodzi 4 urodziny bloga i z tej okazji zaprasza na candy:
Szczegóły po kliknięciu w ten sam obrazek na bocznym pasku :)
Szczegóły po kliknięciu w ten sam obrazek na bocznym pasku :)
sobota, 9 września 2017
Ptaki i bzy #4
Dawno nie pokazywałam postępów w bzach. Nadrabiam zaległości :)
Haft prezentuje się tak:
Mimo dużej ilości backstitchy (-ów?) wyszywa się dość szybko. Myślę, że to zasługa dużej ilości półkrzyżyków, którymi wyszywane jest tło (w większości). Bardzo mi się podoba ten efekt:
Mam nadzieję, że w następnej odsłonie pokażę wam ptaszka, bo jak na razie to tylko kwiatki wyszywam :)
Haft prezentuje się tak:
Mimo dużej ilości backstitchy (-ów?) wyszywa się dość szybko. Myślę, że to zasługa dużej ilości półkrzyżyków, którymi wyszywane jest tło (w większości). Bardzo mi się podoba ten efekt:
Mam nadzieję, że w następnej odsłonie pokażę wam ptaszka, bo jak na razie to tylko kwiatki wyszywam :)
sobota, 2 września 2017
Nowe życie segregatora
Pamiętacie haft z Salu Tea Time? Pisałam, że mam na niego pomysł. W końcu doszło do realizacji :) Zrobiłam z niego okładkę na segregator z przepisami kulinarnymi.
Kiedyś, jako nastolatka miałam manię zbierania różnych przepisów z gazet i gromadzenia tychże wycinków. Zakładałam coraz to kolejne zeszyty, do których, trzeba przyznać, rzadko zaglądałam... Przecież nie jesteśmy w stanie wypróbować wszystkich przepisów znalezionych w gazetkach. Tym bardziej, że teraz można je znaleźć w internecie :) Dlatego już jakiś czas temu zrobiłam generalny porządek i zostawiłam sobie tylko te przepisy, które chcę wypróbować. Jeśli mi zasmakują, przepis zachowam. W tym celu wykorzystałam stary segregator, który dzięki kilku prostym zabiegom zyskał nowe życie.
Najpierw przygotowałam materiały: segregator, nożyczki, klej, taśmę klejącą, nożyk do tapet i kawałek starej tapety:
Następnie przycięłam odpowiedni kawałek tapety i obłożyłam nim segregator (tak, jak się kiedyś obkładało podręczniki szkolne), tapetę zabezpieczyłam taśmą klejącą:
Na przedniej okładce, za pomocą niezastąpionego kleju "Magic" :) przymocowałam haft:
I już można wpinać ulubione przepisy - kilka już tam jest:
P.S. - Iwa, ja też jestem katechetką :) i przez 10 lat pracy nie spotkałam się z opinią, że jestem osobą "trudną" z powodu konserwatywnych poglądów (zależy też, co rozumiesz pod stwierdzeniem "konserwatywne"). Problem polega na tym, że będziemy dwie katechetki w jednej szkole i musimy się w pewnych sprawach dogadać, nie ma innego wyjścia :) Upieranie się przy własnym zdaniu niewiele pomoże :) W gimn. współpracowałam z księdzem, który zawsze mówił, że co ja wybiorę będzie ok, że mam robić "po mojemu", a on się dostosuje. Teraz współpraca będzie trochę inna. Zresztą myślę, że nauczyciele innych przedmiotów, np. polskiego czy matematyki stają przed takim samym problemem - trzeba pewne sprawy uzgodnić, muszą być jednolite. Cóż, taki żywot nauczyciela!
Kiedyś, jako nastolatka miałam manię zbierania różnych przepisów z gazet i gromadzenia tychże wycinków. Zakładałam coraz to kolejne zeszyty, do których, trzeba przyznać, rzadko zaglądałam... Przecież nie jesteśmy w stanie wypróbować wszystkich przepisów znalezionych w gazetkach. Tym bardziej, że teraz można je znaleźć w internecie :) Dlatego już jakiś czas temu zrobiłam generalny porządek i zostawiłam sobie tylko te przepisy, które chcę wypróbować. Jeśli mi zasmakują, przepis zachowam. W tym celu wykorzystałam stary segregator, który dzięki kilku prostym zabiegom zyskał nowe życie.
Najpierw przygotowałam materiały: segregator, nożyczki, klej, taśmę klejącą, nożyk do tapet i kawałek starej tapety:
Następnie przycięłam odpowiedni kawałek tapety i obłożyłam nim segregator (tak, jak się kiedyś obkładało podręczniki szkolne), tapetę zabezpieczyłam taśmą klejącą:
Na przedniej okładce, za pomocą niezastąpionego kleju "Magic" :) przymocowałam haft:
I już można wpinać ulubione przepisy - kilka już tam jest:
Jak Wam się podoba?
Segregator zgłaszam na wyzwanie "Użyj tapety":
czwartek, 31 sierpnia 2017
Coś się kończy, coś się zaczyna...
Dziś nie będzie o haftach ani o innych robótkach. Będę sobie trochę... narzekać :) Sprowokowały mnie do tego słowa, jakie dziś usłyszałam w pracy: "Witam państwa na ostatniej radzie pedagogicznej gimnazjum..." Zrobiło się tak jakoś smutno... na koniec rady szefowa podziękowała nam za lata pracy w tej szkole, niektórzy nauczyciele pracowali od samego początku, czyli 17 lat. Byliśmy zgranym zespołem około prawie 30 nauczycieli... od jutra w sumie będziemy nim nadal, ale powiększonym o nauczycieli z SP...
Nie mam zamiaru rozpisywać się na temat słuszności/niesłuszności reformy edukacji, nie to miejsce :) Raczej chciałam powiedzieć o swoich osobistych refleksjach.
Pracowałam w gimnazjum 10 lat, zaczęłam pracę zaraz po studiach z tytułem licencjata. Polubiłam pracę z młodzieżą, która nie jest łatwa - to bardzo buntowniczy wiek. To było 10 lat porażek i sukcesów, relacji z uczniami, które w niektórych przypadkach trwają do dziś. Niektórzy moi pierwsi absolwenci już założyli rodziny, inni robią karierę naukową lub zawodową... Nie przepadam za pracą z młodszymi dziećmi, chociaż już od 6 lat mam pewne "doświadczenie" - 4 lata w przedszkolu i 2 lata w młodszych klasach SP. Nie ukrywam jednak, że i tak wolę uczyć starszych...
Największy dla mnie problem to współpraca z innymi nauczycielami. Pierwszy raz o tym wspominam publicznie :) , ale ja mam spore trudności w aklimatyzowaniu się do zmian. W sumie dopiero po 4-5 latach w gimnazjum poczułam się tam "jak u siebie", natomiast w podstawówce czułam się dość "obco". Teraz przyjdzie mi na nowo przyzwyczajać się do pracy z nauczycielami, których w sumie znam, ale miałam z nimi niewiele do czynienia... Z nauczycielami gimnazjum czuję się bardzo dobrze, umiemy się dogadać, współpracować, czasem poplotkować czy pośmiać z bzdur. Z nauczycielami SP... jakoś ciągle odczuwam dystans, chociaż spotykam się z nimi od dwóch lat...
Największe obawy budzi we mnie konieczność współpracy z katechetką z SP, chyba nie mam z nią wspólnego języka... mamy zupełnie inny styl pracy... Jestem dużo młodsza (wiekiem i stażem pracy), no i najbardziej utrudniający relację fakt to to, że ona mnie uczyła :) Przez to nie mam odwagi wychodzić z pewnymi inicjatywami, np. dot. podręczników - a trzeba to jakoś ustalić...
Dobra, koniec gadania :) Wybaczcie, musiałam się gdzie "wywnętrzyć" :)
Od jutra podejmuję nowe wyzwanie - odnaleźć się w nowej szkolnej rzeczywistości!
Nie mam zamiaru rozpisywać się na temat słuszności/niesłuszności reformy edukacji, nie to miejsce :) Raczej chciałam powiedzieć o swoich osobistych refleksjach.
Pracowałam w gimnazjum 10 lat, zaczęłam pracę zaraz po studiach z tytułem licencjata. Polubiłam pracę z młodzieżą, która nie jest łatwa - to bardzo buntowniczy wiek. To było 10 lat porażek i sukcesów, relacji z uczniami, które w niektórych przypadkach trwają do dziś. Niektórzy moi pierwsi absolwenci już założyli rodziny, inni robią karierę naukową lub zawodową... Nie przepadam za pracą z młodszymi dziećmi, chociaż już od 6 lat mam pewne "doświadczenie" - 4 lata w przedszkolu i 2 lata w młodszych klasach SP. Nie ukrywam jednak, że i tak wolę uczyć starszych...
Największy dla mnie problem to współpraca z innymi nauczycielami. Pierwszy raz o tym wspominam publicznie :) , ale ja mam spore trudności w aklimatyzowaniu się do zmian. W sumie dopiero po 4-5 latach w gimnazjum poczułam się tam "jak u siebie", natomiast w podstawówce czułam się dość "obco". Teraz przyjdzie mi na nowo przyzwyczajać się do pracy z nauczycielami, których w sumie znam, ale miałam z nimi niewiele do czynienia... Z nauczycielami gimnazjum czuję się bardzo dobrze, umiemy się dogadać, współpracować, czasem poplotkować czy pośmiać z bzdur. Z nauczycielami SP... jakoś ciągle odczuwam dystans, chociaż spotykam się z nimi od dwóch lat...
Największe obawy budzi we mnie konieczność współpracy z katechetką z SP, chyba nie mam z nią wspólnego języka... mamy zupełnie inny styl pracy... Jestem dużo młodsza (wiekiem i stażem pracy), no i najbardziej utrudniający relację fakt to to, że ona mnie uczyła :) Przez to nie mam odwagi wychodzić z pewnymi inicjatywami, np. dot. podręczników - a trzeba to jakoś ustalić...
Dobra, koniec gadania :) Wybaczcie, musiałam się gdzie "wywnętrzyć" :)
Od jutra podejmuję nowe wyzwanie - odnaleźć się w nowej szkolnej rzeczywistości!
poniedziałek, 28 sierpnia 2017
Kwiatowy rok - sierpniowe margaretki
Margaretki, margerytki czy jak to różnie na te wdzięczne kwiatki mówią... W sumie to chyba "moje" kwiaty - Małgorzata - to "Margarita" :) Kojarzą mi się z dwoma miejscami bliskimi memu sercu: z ogródkiem mojej babci - miała piękne margerytki, które ścinała do wazonu; oraz z przydrożnym krzyżem w mojej miejscowości - pięknie tam kwitną :)
Przejdźmy do konkretów - wzór haftu na ten miesiąc znalazłam w jakimś starym numerze "Kramu z robótkami". Schemat był łatwy i przyjemny. Zdecydowałam się ponownie na płótno "obrusowe" - niebieskie z jakiś tam motywem, żeby było tło. Ponieważ materiał jest bardzo drobniutki, wyszywałam jedną nitką muliny. I to chyba był błąd... kwiatki wyszły mi zbyt delikatne, spod białej muliny prześwituje błękitny spód... nie miałam czasu, żeby poprawić, więc tak już zostało:
Miałam pomysł, żeby ten haft trafił do mojej "kwiatowej" ramki (kiedyś pokażę)m ale teraz nie jestem pewna... :)
Przejdźmy do konkretów - wzór haftu na ten miesiąc znalazłam w jakimś starym numerze "Kramu z robótkami". Schemat był łatwy i przyjemny. Zdecydowałam się ponownie na płótno "obrusowe" - niebieskie z jakiś tam motywem, żeby było tło. Ponieważ materiał jest bardzo drobniutki, wyszywałam jedną nitką muliny. I to chyba był błąd... kwiatki wyszły mi zbyt delikatne, spod białej muliny prześwituje błękitny spód... nie miałam czasu, żeby poprawić, więc tak już zostało:
Miałam pomysł, żeby ten haft trafił do mojej "kwiatowej" ramki (kiedyś pokażę)m ale teraz nie jestem pewna... :)
poniedziałek, 21 sierpnia 2017
TUSAL 2017 - sierpień
Ja nie wiem, zarobiona jestem... właśnie się zorientowałam, że mi się wakacje kończą i niedługo wracam do pracy w mojej zrewolucjonizowanej szkole (czytaj: gimnazjum włączone do podstawówki, której nie lubię, z naszą gimnazjalną dyrektorką, którą lubię) i nie mam zielonego pojęcia, jak my tam będziemy funkcjonować (czy bardziej po naszemu-gimnazjalnemu, czy też po ichniemu-podstawówkowemu; pierwsza opcja o niebo lepsza). Na szczęście jeszcze mogę poświęcać czas na haftowanie, dzięki czemu w słoiku przybywa.
Dziś słoik w towarzystwie "plonu" z mojego ogródka:
Spadam oglądać "Grę o tron" :)
Dziś słoik w towarzystwie "plonu" z mojego ogródka:
Spadam oglądać "Grę o tron" :)
niedziela, 20 sierpnia 2017
Baby boom?
Czyli znowu metryczki. Tym razem dla koleżanek z pracy, które niedawno zostały mamusiami :) Już o tym pisałam tutaj - metryczki.
Nie będę się więc za dużo rozpisywać, tylko pokażę:
- po wyprasowaniu:
- i oprawione:
- z miśkiem:
Aida 18ct kolor kość słoniowa
mulina: pnd, dmc - jedna nitka
wymiary haftu: 14x16 cm
białe ramki
Nie będę się więc za dużo rozpisywać, tylko pokażę:
- po wyprasowaniu:
- i oprawione:
- z miśkiem:
Aida 18ct kolor kość słoniowa
mulina: pnd, dmc - jedna nitka
wymiary haftu: 14x16 cm
białe ramki