Strony

poniedziałek, 18 maja 2015

Zalety (i wady) internetu





Zastanawiałyście (-liście? - nie wiem, czy wśród gości mojego bloga są panowie) się, jakie "robótkowe" korzyści płyną z dostępu do internetu? Ja się ostatnio zastanawiałam. Prowadzę tego bloga już jakiś czas, co prawda nie mam zbyt wielu obserwatorów, nie jestem jakąś nadzwyczajną blogerką :) Za to ja obserwuję sporo blogów i mam z tego wiele korzyści.

1) Przede wszystkim mogę pooglądać prace innych hafciarek i rękodzielniczek. Dzięki temu wiem, jak wiele  jeszcze brakuje mi do profesjonalizmu :) Miło zobaczyć, do jakiego celu powinnam dążyć.

2) Internet  początkowo był dla mnie źródłem wzorów... ale dopiero niedawno wyszłam poza "nasze podwórko" - schematów rodem z "Kramu z robótkami" i tego typu gazetek... Bez urazy wobec tych, którzy często z nich korzystają - te hafty wydają mi się takie trochę... kiczowate..  (oczywiście nie wszystkie). Dzięki zaglądaniu na różne blogi dowiedziałam się o istnieniu wzorów HAED, Nimue, zielników z serii DFEA, Dimension... i przekonałam się, że te nasze rodzime to tylko kropla w oceanie wzorów...

3) Dowiedziałam się o istnieniu innych rodzajów tkanin do haftu. Zanim zaczęłam przeglądać blogi, wyszywałam na kanwie 40 oczek/10 cm - teraz już wiem, że to się nazywa 11ct :), oraz na 54o/10cm (czyli 14ct). Wydawało mi się, że ta druga gęstość to już są drobne ściegi... teraz moją ulubioną gęstością jest 18ct. I oczywiście zakochałam się w wyszywaniu na lnie - na nim zrobiłam moje róże zielnikowe.

4) Przekonałam się, że haft można wykorzystywać na różne sposoby. Wcześniej myślałam, że krzyżyki to przede wszystkim obrazy... Natomiast na blogach zobaczyłam, jak wykorzystać go inaczej - breloczki, biżuteria, "pokrywki" na różne pojemniki, woreczki na lawendę i kto wie jak jeszcze...

5) Spodobała mi się blogerska społeczność - różne zabawy, wymiany, SAL-e....

6) Sporo się nauczyłam - doceniłam backstitche (hehe, kiedyś nie wiedziałam, co to), nauczyłam się szydełkowych bransoletek z koralików, zadbałam o lewą stronę haftu.

7) Przekonałam się do używania tamborka - teraz to właściwie nie wyobrażam sobie wyszywania bez niego - przyjrzałam się starym haftom, na których mam strasznie nierówne krzyżyki :)

WADY?
Za dużo wzorów :) Chyba zabraknie mi życia, żeby wyhaftować wszystko, co sobie zaplanowałam :)

A WY? CO SĄDZICIE O DOBRODZIEJSTWACH INTERNETU? 
Zapraszam do komentowania :)

1 komentarz:

  1. Kochana, mogę się podpisać pod wszystkimi twoimi punktami (oprócz 7). Czytałam i się coraz szerzej uśmiechałam, jak to wszystko do mnie pasuje. Poza tamborkiem, bo tu to raczej odwrotnie.;)

    OdpowiedzUsuń