Nadrabiam blogowe zaległości... Trzy tygodnie przed Wielkanocą spędziłam w szpitalu, na rehabilitacji. Wróciłam w Wielki Piątek, więc praktycznie ominęło mnie całe zamieszanie przedświąteczne :) Chociaż u mnie w domu nie robimy wielkiego "szału porządkowego". Dla mnie ważniejszy jest udział w Liturgii każdego dnia niż przysłowiowe mycie okien :)
Jeszcze przed pójściem do szpitala zrobiłam wielkanocne jajo, na zamówienie koleżanki z pracy. Wykorzystałam do niego resztki materiałów: lnu obrazkowego w kolorze piaskowym i Belfastu w kolorze antycznej zieleni. Do tego resztki mulin... jedyne, co musiałam dokupić to styropianowe jajo :)
Wyhaftowałam cztery części:
A potem przykleiłam do styropianowego jajka (12 cm) i całość wykończyłam żółtą wstążeczką:
Szkoda, że zabrakło mi czasu, bo chętnie zrobiłabym takie dla siebie :)