Obserwatorzy

sobota, 25 czerwca 2016

Kolorowanki - kredki

Koniec roku szkolnego!!! Ufff, wreszcie... chociaż w tym roku wyjątkowo szybko uporałam się ze szkolną biurokracją, mimo tego, że wszystkie papierki musiałam wypełniać podwójnie, bo pracuję w dwóch szkołach.

Dziękuję za miłe słowa o moich kolorowankach, nie sądziłam, że wzbudzą taki odzew :)

Dziś o kredkach. UWAGA: jestem kompletnym laikiem, więc uprzedzam i przepraszam tych moich gości, którzy znają się na tym o wiele lepiej - będą to spostrzeżenia amatorki.

O pierwszych kredkach, które kupiłam do kolorowania nawet nie warto wspominać, nic specjalnego. Dlatego od razu zaczęłam się rozglądać za czymś lepszym, oczywiście, na allegro, bo ja wiele zakupów robię przez internet. Chciałam, żeby było więcej niż 12 kolorów za w miarę przyzwoitą cenę i znalazłam:


Bardzo dobre kredki moim zdaniem - ładne, nasycone kolory, nie trzeba mocno przyciskać - bardzo lubię zwłaszcza zielone, co zresztą widać :)

Moja dociekliwość nie dawała mi jednak spokoju, zaczęłam przeglądać blogi, czytać o kredkach, producentach... i tak zdecydowałam się na zakup jeszcze jednego zestawu, z nieco wyższej półki:
Kredki firmy Faber Castell, 48 kolorów.

Kredki firmy Faber Castell, 48 kolorów + temperówka. Te też uważam za bardzo dobre, czasami jednak wydaje mi się, że są zbyt twarde i trzeba mocniej przycisnąć, żeby uzyskać oczekiwany efekt.

To jeszcze nie wszystko. Przeglądając blogi i filmiki na youtube dotyczące kolorowania dowiedziałam się o istnieniu kredek akwarelowych. Mają one tę zaletę, że można je rozmywać pędzelkiem zanurzonym w wodzie, co daje efekt podobny do stosowania farb akwarelowych. Trochę się pozastanawiałam, poczytałam, policzyłam zaskórniaki i zrobiłam jeszcze jeden zakup:


Kredki akwarelowe Mondeluz firmy Koh-i-noor, 24 kolory. Etui dokupiłam oddzielnie. Te kredki to mój numer 1, jak na razie, bo jeszcze mam zamiar wypróbować kredki Polycolor tej samej firmy, ale to już w przyszłości. Na razie mam spory zapas różnych kredek :) Te powyżej są miękkie, bardzo dobrze się nimi koloruje, mają bardzo nasycone kolory i można je łączyć ze sobą, bo się dobrze nakładają na siebie. I mają jeszcze jedną zaletę: można je kupować na sztuki, bo każdy kolor ma swój numer - jak mulina :) :)

Jeszcze jedno pytanie: lepiej z tłem, czy bez?


czwartek, 9 czerwca 2016

Kolorowanki - moje początki.

Opowiem Wam trochę  o mojej nowej pasji - kolorowaniu. Zaczęło się przypadkiem: byliśmy na zakupach w hipermarkecie i nagle mój brat mówi do mnie: "Chcesz kolorowankę?" i pokazuje mi książeczkę z napisem "Antystresowe kolorowanki dla dorosłych". No to kupiłam. Potem jeszcze jakieś pierwsze z brzegu kredki... i tak przepadłam.

Jako że jestem osobą dociekliwą, to poszperałam trochę w internecie. Co się okazało? Że kolorowanie to sztuka, że moje zdolności są gdzieś na poziomie pierwszoklasisty (mam porównanie - uczę pierwszaków), że nawet nie wyobrażałam sobie, co można zrobić za pomocą kredek (co się okazuje, niekoniecznie takich zwykłych). Poćwiczyłam trochę na posiadanej kolorowance, uzupełniłam zapas kredek i kupiłam sobie kolorowankę z "wyższej półki":






Zaczęłam kolorować, na różne sposoby, podglądając profesjonalistów w internecie. Oto efekty:

- moja pierwsza kolorowanka w tej książce - różne eksperymenty z cieniowaniem itp.


- kolejne były coraz lepsze:



- tę zrobiłam korzystając tylko z żelowych brokatowych długopisów:


- tę podglądałam na youtube:


- eksperymenty z czarnym tłem:



- ta jest do tej pory najlepsza (te duże motylki rysowałam sama):


Co sądzicie?
Jeśli Was to interesuje, to mogę napisać o kredkach, których używam :)

poniedziałek, 6 czerwca 2016

TUSAL 2016 - czerwiec

Prawie bym zapomniała o terminie :)

Mój słoiczek (a właściwie niteczki) ma ostatnio konkurencję, ale się dogadują: